sobota, 28 lutego 2015

Andrychowski sposób na graffiti

... czyli o wielkim, przypadkowym odkryciu.

Nasze miasto ma kilka ładnych zakątków i kto tutaj mieszka, wie gdzie można miło spędzić czas. Niestety, dla kogoś kto tylko przez nie przejeżdża, sprawia wrażenie okropnie zapuszczonego. Dla obcokrajowca (z Niemiec) wygląda jak miasto tuż po zakończeniu wojny (kto jak kto, ale Niemcy wiedzą o czym mówią). Wzdłuż głównych ulic stoją kamienice, które ostatni raz widziały farbę 20 lat temu lub dawniej. Z kolei te, które są odnowione, często pokryte są kolorowymi reklamami wszystkiego i niczego zarazem, więc efekt remontu jest żaden.
Do tego dochodzi wszechobecne bazgranie po murach (galeria na instagramie), którego sprawcy są w dużym stopniu odpowiedzialni (wg mnie) za brak dbania o budynki przez właścicieli nieruchomości. Właściciele słusznie zadają sobie pytanie, po co odnawiać, skoro i tak za moment ktoś zniszczy elewację? Sytuacja właścicieli nieruchomości jest nie do pozazdroszczenia.

Jak to robią w Krakowie

   Gdyby złapać wandala podczas malowania czegoś takiego...

Klasyka kiboskiego streetartu...

..., to grozi mu za to kara do 30 dni aresztu, grzywna lub prace społeczne (odpowiada jak za wykroczenie, ponieważ wartość szkody jest niewielka). Kara niska, a trudność w schwytaniu sprawców ogromna - napisanie "KSB" zajmuje może 5 sekund. Dlatego w Krakowie, specjalna grupa ds. walki z graffiti (tam taka jest) kataloguje takie bazgroły. Dzięki temu (jeśli złapią sprawcę) szybko połączy jedno dzieło z innymi (ach ten styl!) i zsumuje wartość szkód, co pozwoli na przedstawienie zarzutów o popełnieniu przestępstwa. By "system" działał sprawnie, ważne jest zgłaszanie szkód na bieżąco. Jak już złapią sprawcę, to za szkody o znacznej wartości  grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. 

 W Andrychowie takich buców jest niewielu (wg mnie 6 charakterystycznych bazgrołów/stylów). Jeśli już złapie się kogoś (na gorącym uczynku), kto namalował powyższą reklamę lokalnego zespołu piłkarskiego, to dorzuca się jego pozostałe "prace" do aktu oskarżenia (czy potrzeba grafologa?)...
KSB
KSB
PASY
Co za styl!

... i stawia zarzut o popełnieniu przestępstwa, a nie wykroczenia. 

Czasem wcale nie trzeba wiele nabazgrać, by odpowiadać za przestępstwo. Wystarczy jeden napis, ale taki, który nawołuje do nienawiści na tle np. narodowościowym:
Za "JEBAĆ ŻYDA" grożą 3 lata

"Śmierć Wiśle" leniwy prokurator oleje, tłumacząc, że przecież 
nie da się zabić rzeki?!

Polski wymiar kary jest porównywalny z innymi europejskimi krajami. Za to Europejczyka może zaskoczyć kara w innym zakątku świata. Bardzo zdziwił się pewien wandal ze Szwajcarii, którego złapała policja w Singapurze. Za graffiti na singapurskim pociągu dostał 5 miesięcy więzienia oraz... karę chłosty w wymiarze 3 batów. Ale co począć zanim złapie się sprawcę? Kraków zachęca właścicieli nieruchomości do kilku rzeczy, przede wszystkim do zgłaszania szkód (rozbudowa katalogu). Ponadto do stosowania specjalnych wosków chroniących elewacje, dzięki którym świeże graffiti da się łatwo usunąć wodą pod ciśnieniem. Podobno takie postępowanie właścicieli nieruchomości (szybkie usuwanie bazgrołów) zniechęca "twórców" do działania. Niestety andrychowskich "artystów" nie zniechęca:
Bycie "na wierzchu" to sprawa honoru

Gdybym to ja miał coś doradzić na problem z graffiti, to sugerowałbym tzw. zieloną ścianę:
Bluszcz lub profesjonalny system
"zielonych ścian" najlepszy na graffiti.
Te wszystkie zabiegi są bardzo kosztowne, a wydatki ponosi tylko strona poszkodowana (właściciele nieruchomości nie mogą skorzystać z ubezpieczenia, gdyż nie ma takiej polisy) i podatnicy (specjalna grupa policji kosztuje). Nie ma się zatem co dziwić właścicielom nieruchomości, że remonty mają gdzieś. Policja czai się w ukryciu na pieszych, którzy nie korzystają z przejść, karze ich mandatami, a tacy grafficiarze wciąż mażą po murach, bo podobno ich złapać się nie da. To po co dbać o kamienice, skoro bazgroł biega wolny po mieście? Trudno też upilnować wszystkie miejsca - przecież napisanie "KSB" zajmuje kilka sekund. 

Te wszystkie zabiegi mają słaby punkt: nie sądzę, żeby sprawcy mieli więcej niż 16 lat, więc nawet jak ich złapią, pozostaną (niemal) bezkarni. 

Andrychowskie bazgroły

W Andrychowie 99,9% napisów, to napisy dot. klubów piłkarskich (rywalizacja rozciąga się z boiska na kamienice). Inne dyscypliny są na murach nieobecne. Czy ktoś widział kiedykolwiek na murze napis typu: "PANI RADWAŃSKA" lub "PAN MAŁYSZ"? Bo ja nigdy. A dla kiboli to klasyka!

Cracovia pany
PANY w koronie

Andrychowskie odkrycie

Wyżej wymienione sposoby walki z graffiti są niezbyt skuteczne, drogie i skomplikowane. Są jedynie leczeniem objawowym - nie likwidują źródła problemu. O dziwo, najskuteczniejszy sposób na całkowite zlikwidowanie kibolskich napisów został odkryty i sprawdzony w Andrychowie. Jak to z wielkimi odkryciami bywa doszło do tego przypadkiem. Czy ktoś widział bazgroły sławiące zespół Halny Andrychów? Otóż to! Odkąd zlikwidowano zespół, nie ma takiego problemu. Przed "ostatecznym rozwiązaniem" dałbym szansę na poprawę: ponieważ burmistrz przeznacza na piłkarski "Beskid" setki tysięcy złotych rocznie, ma prawo wymagać. Tak samo sponsorzy: Bank Spółdzielczy, Tech, Pawbol, Komplet, Czarny Groń, Kama, Hotel Łysoń, Ogniochron, ZWiK, Henryk Jurczak i inni. Może wystarczy podczas spotkań dot. finansowania klubu postawić warunek: jeśli na murach nadal pojawiać się będzie kibolskie graffiti, to zmniejszamy/wycofujemy nasze dotacje dla klubu?

Ale, że co? Że "kowal zawinił, a Cygana powiesili"? W piłkarskim świecie stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest oficjalną metodą dyscyplinowania klubów i ich kibiców. Stosuje ją UEFA za dużo bardziej błahe przewinienia. Może w końcu coś się zmieni w tym temacie w Andrychowie, miasto pozbędzie się kosztownego problemu i wypięknieje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *