sobota, 21 lutego 2015

Dzieci wciągnięte przez wodę

... czyli o idealnym placu zabaw.

   Kilka dni temu na lokalnych portalach można było zobaczyć zdjęcia zdewastowanego przez wandali placu zabaw:
Najbardziej znany plac zabaw w mieście zniszczony.
/ fot. mamnewsa.pl
    Dzisiaj jest już "naprawiony" i wygląda tak: 

Daszki zlikwidowane, teren posprzątany.


W naprawie zastosowano metodę przeszczepu autogenicznego.

Plac idealny

   Po kilku latach bycia tatą mogę śmiało wymienić cechy idealnego placu zabaw (z punktu widzenia rodzica). Można go rozpoznać po 2 rzeczach:
1. czy dziecko chce się na nim długo bawić?
2. czy dziecku wystarczy własne towarzystwo (nie woła rodzica do zabawy)? 

   Jeśli znajdziecie taki plac zabaw, na którym dziecko (2-6 latek) może przesiadywać godzinami i się nie nudzi, gdy podczas zabawy na nim zapomina o waszym istnieniu, do tego macie gdzie usiąść (najlepiej w cieniu), a przez plac zabaw nie przejeżdżają co chwila samochody,  to wiem, że będziecie tam często zaglądać, by sobie odpocząć... od własnych dzieci. 

   Najbardziej lubianym przez dzieci placem zabaw w mieście jest... fontanna z andrychowianką (ta tryskająca z ziemi). Mój syn mógłby po niej biegać godzinami, bez jedzenia i picia (Nieeee! Nie pij tej wody!), a ja w tym czasie mogę sobie czytać na ławce gazetę i odpoczywać. Niestety wystarczy chwila i dziecko jest całe mokre. Poza tym musi być doskonała pogoda, żeby wykorzystać pełnię możliwości tego "placu zabaw". Ale kto był, ten wie, że fontanna wciąga dzieciaki bez reszty.

   Po fontannie jest plac zabaw w parku. Nie wciąga aż tak jak "andrychowianka", ale ma kilka innych zalet (np. lokalizacja: w najprzyjemniejszym miejscu w Andrychowie). Niestety ma już swoje lata i nie trzeba nawet ręki/nogi jakiegoś debila, by co chwila odpadała z niego jakaś deska. Jest z drewna, pod chmurką i nie ma cudów, żeby po takim czasie nadal wyglądał jak nowy. Być może jeszcze ten rok wytrzyma, ale w kolejnym należałoby pomyśleć nad jego całkowitą wymianą. Poza tym park to wizytówka miasta i wypadałoby dbać o jego wizerunek.

Idealne miejsce

Obecny plac zabaw w parku ma tę wadę, że dziecko szybko się na nim nudzi oraz ciągle woła rodziców a to do piaskownicy, a to do huśtania. Dlaczego? Bo nie ma na nim wody! Woda jest czynnikiem, który każdy plac zabaw potrafi uczynić wciągającym (nawet plac, na który moje dziecko nigdy nie chce chodzić, robi się dla niego interesujący tuż po burzy - gdy w piachu są jeszcze kałuże). 

I taki własnie plac zabaw, na którym do zabawy wykorzystuje się wodę, miałem okazję zobaczyć kilka lat temu w Wiedniu. Nie mogę znaleźć zdjęć, ale pamiętam, że plac zabaw miał 2 części: tradycyjną (jak w Andrychowie) i wodną. Tradycyjna pusta, a wodna zawalona dziećmi. Woda czyni cuda! Woda to życie! Podobny wodny plac widziałem później w Polsce w Centrum Nauki Kopernik (oblegany!), ale ostatnio słyszałem, że w parku w Tychach również coś takiego oddano do użytku. 

Taki plac zabaw oprócz zalet, o których pisałem powyżej (wciąga dzieci na długi czas bez konieczności udziału rodziców w zabawach, dziecko nie moczy się całe podczas zabawy) ma jeszcze tę zaletę, że jest wykonany ze stali nierdzewnej i betonu/granitu, więc nie będzie marniał w oczach tak jak place znane nam dotychczas. Cena? Tradycyjny plac zabaw - typu "radosna szkoła" -  to wydatek ok. 150 - 200 tys. zł (gwarancja przeważnie pięcioletnia, więc wytrzyma +/- 8 i do wymiany). Wodny byłby na pewno droższy w zakupie, ale za to trwalszy, a tak biednej gminy jaką jest Andrychów nie stać na rzeczy tanie, ale liche. 

Jeśli ktoś nie widział, to wklejam kilka skradzionych zdjęć:
Pompa, rynny, zapory, korki, pochylnie, wodospady, ale bez ryzyka całkowitego zalania ubrania.


Dzieciom naprawdę niewiele potrzeba do szczęścia: trochę wody, piasek i pozwolenie na brudzenie się...

A przy okazji zabawy - nauka: śruba Archimedesa, ciśnienie słupa wody, siła wyporu, zamiana energii itp.

Panie burmistrzu, panie i panowie radni! Byłoby wspaniale, gdyby w takim pięknym miejscu jak andrychowski park powstało coś, co da radość dzieciom, a chwilę wytchnienia rodzicom i dziadkom. Kopiujmy z Austrii sprawdzone pomysły. 


P.S. 
Jeśli się zdecydujecie, to proszę o dużo ławek, bo to będzie najbardziej oblegane przez rodziców z dziećmi miejsce w mieście.

6 komentarzy:

  1. "pozwolenie na brudzenie się.."
    myślę to jest najważniejsze
    wiadomo najlepiej się brudzi z woda, w wodzie, przy wodzie itd :)

    proponuje formalnie złożyć taką propozycje

    jest wspaniała :)))

    dla mnie ostateczna zasadą wczesnego wychowania
    zero ograniczeń !!
    no prawie
    trzeba tylko dbać by się nie zabiło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " tylko dbać by się nie zabiło"

      jestem nieco bardziej wymagający:
      by siebie i kogoś nie zabiło

      Usuń
    2. no tak nie pomyślałem o dziecku jak o mordercy
      a przecież to możliwe ;)

      Usuń
  2. Plac zabaw- ważna rzecz!
    Wracając w zeszłym roku z wakacji, utknąłem na lotnisku (jakieś 14 godzin). O ile dorosły człowiek może w tym czasie poczytać książkę lub gazetę o tyle dziecku pozostają jedynie gry w telefonie - ale ileż można??? Spacerując po terminalu, nieoczekiwanie oczom moim ukazał się plac zabaw. Był to bez wątpienia jeden z ładniejszych widoków na koniec wakacji. Drabinki, mosteczki, ślizgawka, huśtawka..... Moje 3 letnie dziecko integrowało się z dziećmi "całego świata" (jedni przychodzili inni odchodzili) i miało okazję "porozmawiać" w kilku językach. Ja zaś w tym czasie miałem czas na czytanie książki. 14 godzin oczekiwania na samolot jakoś przeleciało. A to wszystko dzięki temu, iż ktoś pomyślał i na lotnisku wybudował plac zabaw dla dzieci. Oczywiście, nie obyło się bez klasycznego "Tato! Tato! Pohuśtaj mnie..." Ale to i tak nic w porównaniu z ciągle powtarzającym się "Tato nudzi mi się. Tato kiedy będzie nasz samolot?..."
    Typowych placów zabaw jest dużo - dobrze że są. Bardziej lub mniej zniszczone ale są. Taki wodny plac zabaw - to było by coś. Nie dość, że był by jedyny w swoim rodzaju to już na pewno dał by wiele radości zarówno dzieciom jak i ich rodzicom.
    Pomysł bardzo OK. Jestem za.

    Rodzic.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie w Andrychowie dzieciaki mogą się tylko taplać w błocie przy remoncie ulicy Metalowców. Szkoda, że rodzice nie dają pozwolenie na brudzenie się.
    A tak nawiasem mówiąc, ciekawe czy któryś z radnych lub straż miejska tam ostatnio próbowała przejść.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *