piątek, 27 listopada 2015

Jaka jest twoja praca marzeń?

... czyli o tym, że można pracować w banku bez studiów kierunkowych i bez znajomości.

Pierwsza praca 

Kiedy zaczynałem swoją pierwszą w życiu pracę, razem ze mną zatrudniono jeszcze jednego kolegę. Był ode mnie zaledwie rok starszy, ale biorąc pod uwagę, że on skończył technikum (5 letnie), a ja liceum (4 letnie), to swoje kariery (hahaha!) rozpoczęliśmy równocześnie. Byłem pewien, że jego doświadczenie zawodowe jest podobne do mojego, czyli zerowe.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Mały Szanghaj, czyli Wieprz.

- dowód na to, że Specjalna Strefa Ekonomiczna nie jest do rozwoju gminy niezbędna.

Inwestycje

W Andrychowie brak nowych inwestorów oraz ucieczka (i zapowiedzi ucieczki) dotychczasowych do Zatora są tłumaczone: 
a. brakiem gruntów, które gmina mogłaby zaoferować inwestorom
b. oczekiwaniem na powiększenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej
c. brakiem odpowiedniej infrastruktury 
d. itp, itd. 


W Zatorze inwestują firmy z andrychowskim rodowodem. (Lemarpol).

wtorek, 20 października 2015

Ile to jest bilion na innowacje?

...czyli o marzeniach o dotacji na wynalazki zbyt późno urodzonego wynalazcy ;)

Kiedyś w autobusie chcąc nie chcąc słyszałem rozmowę dwóch młodych chłopaków. O czym rozmawiali - nieważne - ale to co pamiętam to, że każdą wymienioną kwotę jeden z nich przeliczał na piwa. Jeden mówił "A wiesz, że Tomek dostał pracę i zarabia 700 zł", a drugi symultanicznie tłumaczył to na swój język: "Wow! Tomek może sobie kupić 1400 piw!". O ograniczonych możliwościach obrachunkowych tego piwoprzeliczacza można się było przekonać w momencie, gdy jego kolega podał kwotę, którą ktoś wydał na zakup nowego samochodu. Piwosza zamurowało i był w stanie zadać jedynie pytanie retoryczne "Ile by za to było piw?". Pewnie każdy z nas ma jakiś przelicznik (na piwa, auta, mieszkania, domy, zamki, jachty itp.), ale im ktoś uboższy, tym trudniej mu wyobrazić sobie, na co można wydać duże sumy pieniędzy.  

poniedziałek, 21 września 2015

Miejsko-leśny monitoring


   Kamer w mieście coraz więcej, ale znam już tyle historii, gdzie "pod latarnią" dochodziło do niszczenia mienia, że wątpię  w ich moc odstraszania. W możliwość identyfikacji sprawców wykroczeń/przestępstw również (opiszę kiedyś historię, która się zdarzyła kilka lat temu).

Jedyne miejsce, w którym żałuję, że nie ma kamer, to zwyczajowe dzikie wysypiska. Zwyczajowe, ponieważ po uprzątnięciu tego syfu wystarczy kilka dni/tygodni, by ktoś dokonał ponownego zrzutu. 

Kęckie buce podrzucają śmieci do przydrożnego lasku (Wieprz).

piątek, 18 września 2015

Uważaj, co czytasz dziecku

czyli o powieściach naszych i "obcych".


   Postępując zgodnie z mądrymi, gazetowymi przepisami staram się regularnie czytać synowi. Dręczą mnie co prawda wyrzuty sumienia spowodowane tym, że nie czytałem mu od momentu poczęcia do ukończenia przez niego roczku, co wg kolorowych gazet oznacza to, że przeze mnie "przegrał życie" i prawdopodobnie jego przyszłość to stanie w kolejce po zasiłek z ośrodka pomocy społecznej, ale nauczyłem się z tymi wyrzutami sumienia żyć  (pocieszam się, że zasiłek z OPSu nie jest najgorszym wariantem: przecież mógłby pozostać na moim utrzymaniu!).

poniedziałek, 20 lipca 2015

Miejskie science fiction

Ani blog, ani autor bloga nie umarł. Po prostu nie może się doczekać na jakikolwiek temat, ponieważ w mieście nic się nie dzieje. W trosce o własny interes, nie będę dłużej czekać, aż coś się stanie, tylko napiszę, co mogłoby się stać. Takie since fiction na temat miejskich inwestycji, wpisujące się w motto bloga.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

A z zamkiem, to bym zrobił tak!

Nie tak dawno sąd zwrócił andrychowski pałac potomkom Bobrowskich. Bobrowscy nie mają zamiaru przywrócić pałacowi dawnej świetności i w nim zamieszkać. Chcą jedynie odsprzedać go gminie. Urząd Miasta nie ma jeszcze sprecyzowanych planów (albo ma, ale je maskuje) jak pałac wykorzystać, dlatego zadał (w formie ankiety) pytanie mieszkańcom Andrychowa, jakie pomysły dot. zamku chodzą im po głowach.
Andrychowski pałac
/ fot. andrychow.eu

Nie jest to pierwszy tego typu przypadek (raczej typowy), więc w różnych miejscach można znaleźć informacje, w jaki sposób z zapuszczonego zamku uczynić atrakcję turystyczną. Sięgnąłem do źródeł i na tej podstawie jest przygotowany poniższy wpis*.

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *