niedziela, 19 lipca 2015

Miejskie science fiction

Ani blog, ani autor bloga nie umarł. Po prostu nie może się doczekać na jakikolwiek temat, ponieważ w mieście nic się nie dzieje. W trosce o własny interes, nie będę dłużej czekać, aż coś się stanie, tylko napiszę, co mogłoby się stać. Takie since fiction na temat miejskich inwestycji, wpisujące się w motto bloga.


Turystyka 

Władze Andrychowa od wielu lat podejmują wysiłki, by naszą gminę związać z turystyką. Biznesmeni (wszyscy czterej ;-) ) prowadzący tutaj interesy turystyczne mogą liczyć na preferencyjne przepisy (którymi miasto nie chce już obdarzyć zwykłych obywateli, choć byłoby to zupełnie bezkosztowe) i niezmienną przychylność urzędników. Być może powstanie w naszych okolicach tak wielu atrakcji turystycznych (wyciągi, parki rozrywki, hotele, baseny itp. ) jest właśnie efektem obrania sobie za cel uczynienia z Andrychowa gminy turystycznej. W każdym razie rozwój tego sektora trwa.

Ale...

kto choć raz był nad morzem w sezonie letnim, ten z pewnością zauważył, że "turystyczny" Andrychów zupełnie nie przypomina np. turystycznych, nadmorskich kurortów.

Sopot / fot. źródło 
Najbardziej widoczna jest różnica w atmosferze panującej na chodnikach/deptakach. Nie ma u nas spacerujących bez celu, w samym bikini/szortach, opalonych uśmiechniętych, wyluzowanych i podpitych tłumów turystów/mieszkańców. Nie ma klubów tanecznych, nie ma nocnego życia, nie ma handlu do późnych godzin oraz ożywiającego miasto handlu ulicznego. Nie ma też grających/tańczących/śpiewających ulicznych artystów jak np. w Krakowie ("kopniesz w śmietnik i wypada artysta"). Centrum miasta jest martwe. A im jest większy upał, tym jest "bardziej martwe".

Centra miast umierają

Z problemem "wymierania" życia miejskiego walczy obecnie wiele miast i to nie tylko w Polsce. Światowy guru w dziedzinie urbanistyki - Duńczyk Jan Gehl - jest specjalistą w dziedzinie "przywracania" życia w miastach. Na jego usługi mogą pozwolić sobie jedynie najbogatsze miasta na świecie. Stąd na liście klientów mamy Sydney, Nowy Jork, Moskwę, Londyn i... Lublin (sprawdziłem: oczywiście zadłużony na ustawowego maksa). Choć poglądy Duńczyka i proponowane rozwiązania od lat są takie same i dobrze opisane w jego książkach (aż dwóch!), to taki Lublin, zamiast wpierw spróbować poszukać rozwiązań w książkach, nie żałuje grosza na najdroższego urbanistę na świecie i zamawia najdroższy pakiet konsultacji. "Polska na bogato" w najczystszym wydaniu!

Głównym spostrzeżeniem Jana Gehla jest to, że "ludzi przyciągają ludzie". Lubimy chodzić, przesiadywać w miejscach gdzie inni spacerują, bawią się, pracują i przechodzą. Lubimy obserwować (jak widać, to cecha ludzi, a nie tylko "babć sprzed klatki"). Duńczyk wypracował kilka sposobów na przywracanie miastom życia. Najważniejsze to stworzenie mieszkańcom warunków do uprawiania aktywności innej niż ta konieczna (konieczne są np. zakupy, niekonieczne, ale pożądane z punktu widzenia życia miasta, są spacery). Zadania te realizuje m.in. poprzez tworzenie deptaków np. ograniczając lub całkowicie wyprowadzając ruch samochodowy z centrów miast (plany takie ma burmistrz Wadowic i Andrychowa*), zalecając rozbudowę (w górę) kamienic mieszkalnych w centrach miast, usuwając ograniczenia dla ludzi starszych/niepełnosprawnych i tworzenie miejsc, w których przyjemnie jest przebywać (zieleń, alejki itp.) Rady są zadziwiająco proste i niesamowicie skuteczne. Po każdej "przeróbce" efekty są mierzone i z tego co czytam, nie ma on niezadowolonych klientów.


Jak ściągnąć tłumy do centrum Andrychowa? 


W ładną pogodę z pewnością przyciąga ludzi woda. Baseny odkryte (Andrychów, Kocierz) wypełnione są wtedy do ostatniego miejsca, nad rzeką w Zagórniku - choć nie ma tam toalet, pryszniców, gastronomii, koszy na śmieci itp. infrastruktury -  opalają się tłumy (nie wklejam zdjęć, gdyż zapanowała tam moda na opalanie się topless i jak bym nie fotografował, to zawsze jakaś dziewczyna bez stanika zostawała w kadrze, a o zgodę nie odważyłem się zapytać. Czyżby to jakiś protest zagórniczańskiej młodzieży przeciwko moralizatorskiemu terrorowi?), w pobliskich Wadowicach nad Skawą tłumy ludzi. To samo na rzeką w Puszczy (pomiędzy Targanicami a Porąbką) i samej Porąbce (chodzi mi o rzekę, nie jezioro). Ale jeśli się przyjrzymy, to jedynie baseny dają możliwość popływania w nich. Reszta z tych miejsc przyciąga ludzi, ponieważ są to miejsca bardzo przyjemne, nie tak daleko od domu, z łatwym dojazdem, ale jeśli chodzi o wodę, to popływać tam się nie da. Zadowolić się trzeba możliwością zanurzenia w wodzie do pasa.

Wyobraźmy więc sobie, jak ożyłoby centrum Andrychowa, gdyby zmienić funkcję stawu w parku miejskim z kąpieliska dla kaczek, na otwarte kąpielisko dla ludzi?!

Aż się prosi, by to miejsce ożywić. Powierzchnia lustra wody: ok. 85 arów,
czyli 4 razy większa niż na pobliskim, bardzo dużym basenie.
Już widzę ciągnące przez miasto tłumy w bikini, z drinkami w rękach. Już widzę ruch w lokalach gastronomicznych i ogródkach piwnych. Mielibyśmy tu drugą Łebę.

Z technicznego punktu widzenia nie stwarza to najmniejszych problemów. Połowę stawu (albo więcej) trzeba by zasypać i zrobić tam trawiastą plażę, wyspę przerobić na strefę oczyszczania wody w technologii zastosowanej w ośrodku na Kocierzu, pozostałą część nieco pogłębić.

Aquapark na Kocierzu / fot
W trakcie szukania informacji, trafiłem na artykuł poświęcony stawom kąpielowym, gdzie podają, że koszty utrzymania tego typu kąpielisk to jedynie 30% w porównaniu z tradycyjnymi (prywatny inwestor na Kocierzu nieprzypadkowo wybrał takie właśnie rozwiązanie - jego nikt nie dofinansuje z kasy miasta). Poza tym kaczki odstrzelić, karpie odłowić i zjeść, organizując z tej okazji jakieś zawody(?). (sponsoring kaczek jest w pewnej mierze jak sexsponsoring: sponsor cieszy oko patrząc na swoją piękną utrzymankę, ale cały syf związany z jej codziennym życiem przezornie utrzymuje z dala od własnego domu. Przez kaczki wzrósł np. koszt budowy nowego placu zabaw, gdyż konieczna stała się budowa płotu. Ale czy andrychowskie kaczki nie latają?).

Staw kąpielowy w centrum miasta byłby najciekawszym miejscem w mieście. Funkcja spacerowa parku zostałaby rozszerzona o możliwość piknikowania i grillowania (w Polsce chyba tylko w parku w Pszczynie jest to popularne na skalę niemal masową). Zresztą sam staw można wykorzystać również zimą. Nie wiem dlaczego tak jest, ale od kilku/kilkunastu lat nie ma już ślizgawki na zamarzniętej tafli. Byłem świadkiem, jak straż miejska nakazała pewnemu łyżwiarzowi zaprzestać ślizgania się po stawie. A przecież warunki mamy do sezonowego łyżwiarstwa idealne! W Holandii, która zimą ma dużo wyższe temperatury niż Polska, tylko czekają na porządne przymrozki. Jak już takowe nadejdą, to nie tracą czasu: w jeden tylko weekend, na jeziorze Henschotermeer (latem to bardzo popularne kąpielisko) na łyżwach jeździło 100 000 osób! Dzieje się tak ponieważ, o warunki do jazdy dba się tam przy pomocy profesjonalnych urządzeń do wygładzania lodu. Ale da się jeździć nawet po niewygładzonym lodzie. Kanały w Amsterdamie również służą za lodowiska, gdy tylko warunki na to pozwalają:

Zamarznięte kanały Amsterdamu są zajeżdżane przez łyżwiarzy.
/ fot. źródło
Podobno dawniej polscy panczeniści ćwiczyli na zamarzniętych tatrzańskich jeziorach. Czas poćwiczyć u nas. A o cienki lód proszę się nie martwić. Na cienkim lodzie też się da:  

 

Surfing pod mostem

Mówisz surfing, myślisz Hawaje. Ale nie w Niemczech. Tu prawdopodobnie każdy pomyśli o Monachium. Rzeka Eisbach przepływająca przez miasto nie jest tak szeroka jak nasza Wieprzówka, za to znacznie bardziej mokra. Jej dno na b. krótkim odcinku zostało odpowiednio wymodelowane. Dzięki temu śmiałkowie potrafią się tam bawić jak mało gdzie:


Myślę, że są miesiące, w których dałoby się tak poszaleć pod nowiuteńkim mostem w Andrychowie. Inwestycja podobna do skateparku: wybuduj i zapomnij. Utrzymanie bezkosztowe.

Priorytety i plany

Wszystko się da, jeśli są pieniądze. Jeśli pieniędzy nie ma lub są ważniejsze potrzeby, to warto mieć chociażby przygotowany plan. Bo "nie daj Boże!" nagle pojawi się jakiś potężny inwestor, którzy zasypie budżet miasta pieniędzmi. Wtedy można działać wg wcześniej przygotowanych planów/strategii (jeśli się takowe ma), a nie wydawać pieniądze pod wpływem impulsu.

---
FAQ
- A co z dziećmi!? Przecież dzieci uwielbiają karmić kaczki!
- W zamian proponuję darmowe Wi-Fi wokół stawu.

---
* Na mamnewsa przeczytałem, że docelowo ul. Legionów w Andrychowie ma być całkowicie wyłączona z ruchu. Przecież tam nic nie ma?! Nie lepiej wyłączyć ul. Rynek od Krakowskiej do kościoła, a nawet dalej?

10 komentarzy:

  1. Już widzę kaznodzieje jak grzmi z ambony, że mszy nie może odprawić bo za głośno z kąpieliska. Choć z drugiej strony - idąc na taki basen można też mieć zaliczoną msze niedzielną ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogliby skorzystać (przynajmniej finansowo) dobudowując do kościelnej wieży coś takiego: http://tiny.pl/gx7x3

      Usuń
  2. mógłbyś wkleić mapkę dojazdu do tej plaży w Zagórniku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstaw w polu adresu google maps to: 49.835488, 19.365550

      Usuń
  3. Plaza jak w Chorwacji - kamienista :-)

    Hesus Gonzalez Gomez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i podobnie jak w Chorwacji można poskakać z klifu ;-)

      Usuń
  4. z innej beczki - czy doczekamy się w końcu jakiegoś nowego wpisu?????

    fan:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie, jak tylko będzie o czym napisać. Ale nic się nie dzieje.

      Usuń
  5. Kocierz wiadomo - atrakca na całą południową Polskę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dodatek zyskuje na atrakcyjności, gdy bawią się tam tak piekne panny młode jak ta Kasia z Waszej sesji. Piękne zdjęcia ;)

      Usuń

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *