czwartek, 19 marca 2015

A jednak wracają

... czyli o spostrzeżeniu dot. emigracji zarobkowej poczynionym w pracy.

"Ilu znasz ludzi, którzy chcą w Polsce zostać, a ilu takich, którzy marzą o tym, by stąd wyjechać?"

Na tak postawione pytanie bez wahania odpowiedziałbym, że więcej znam takich takich, którzy planują wyjazd, niż tych, którzy chcą w Polsce pozostać! Nawet tak komuś ostatnio odpowiedziałem, ale kiedy zacząłem się zastanawiać, to raczej o takich "planujących wyjazd" słyszałem, bo osobiście niewielu znam. Znam takich, którzy wyjechali dawno temu (nie znam ich dalszych planów), ale... zdałem sobie sprawę, że w andrychowskim biurze, w którym pracuję razem z 15 osobami (+ jakaś mała rotacja), aż 11 ma za sobą dłuższy epizod emigracyjny.
Pracowali w USA, Irlandii, Szkocji, Anglii, Francji, Austrii i Włoszech. Nasza praca jest związana w dużej mierze z handlem zagranicznym, co mogłoby sugerować jakiś nietypowy przypadek, ale z drugiej strony, równie dobrze można tę pracę wykonywać w Niemczech, Austrii, Holandii itp, a oni jednak wrócili! 


Ta obserwacja natchnęła mnie optymizmem, niestety nie na długo.

W mediach jest natłok informacji o groźnym trendzie wyjazdowym z kraju (głównie ludzi b. młodych), ale coraz częściej pojawiają się w nich informacje, że do Polski, w najbliższym czasie trzeba będzie sprowadzić X tys. imigrantów, bo zabraknie rąk do pracy. W związku z tym tematem zapytałem mojego kolegę z pracy (to akurat repatriant z Kazachstanu), czy jego bliscy i znajomi, którzy zostali w Kazachstanie, chcieliby również przenieść się do Polski? I tu zabił mi klina. Rodzina Polakow (jego rodzina) liczy ok. 30 osób mieszkających w Astanie i pobliskiej wiosce. 8 osób przyjedzie tu jeszcze w tym roku, tyle, że na... wesele. Potem wracają. Oceniając zarobki, młodzi Polacy w Kazachstanie nie widzą sensu przeprowadzki na ziemie ojczystą ich przodków, ponieważ dla nich warunki pracy tam są lepsze niż na porównywalnych stanowiskach w Polsce. Wolą zostać i dorabiać się w Kazachstanie. 

Przyznam, że moje wyobrażenia dot. polskiej potęgi  z jednej strony (zwłaszcza na tle Kazachstanu) i stereotypy nt. kazachskiej nędzy i rozpaczy z drugiej strony, po tych słowach uległy unicestwieniu. Skrajnie nieprawdziwy, jak się okazuje, obraz Kazachstanu to efekt oglądania głupkowatych filmów i mojej kompletnej ignorancji w tym temacie. Na początku pomyślałem sobie, że może to szybsze niż polskie tempo dorabiania się rodziny kolegi dotyczy tylko jego rodziny (on ponadprzeciętnie uzdolniony, to rodzice zapewne też - wszak geny rządzą), a nie całości kazachskiego społeczeństwa, ale spudłowałem. Już po sprawdzeniu kilku danych widać, że bogacenie się "dotknęło" wszystkich mieszkańców tego kraju. O ile jeszcze w roku 2000. "biliśmy ich na głowę" to dzisiaj już nas dogonili, a biorąc pod uwagę ich wyższe tempo rozwoju, niebawem przegonią:

Graficzne porównanie najpopularniejszego wskaźnika ekonomicznego PKB per capita dla Polski i Kazachstanu.
(kolega z pracy mówi, że jest spora różnica pomiędzy miastami a wsią, ale to tak jak u nas)
źródło
Z tego powodu mój optymizm nieco przygasł. Skoro wielkich chęci na powrót do ojczyzny nie ma wśród sporej grupy ludzi biegle mówiących po polsku, znających polską kulturę i mających tutaj kontakty - jednym słowem wśród Polaków - to prawdopodobnie "dostaniemy" takich imigrantów, jakich dostają wszyscy w koło. Z drugiej strony 70% społeczeństwa kazachskiego to muzułmanie. Jeśli tam zawita "arabska wiosna" to Polacy mogą zmienić zdanie, bowiem do zwykłej wiosny, która budzi świat do życia i jest synonimem rozwoju, "arabska wiosna" ma się tak, jak krzesło do krzesła elektrycznego.


Aktualizacja 2015-03-20

PS.
Ten kolega, który przyjechał do Polski z Kazachstanu, po przeczytaniu mojego wpisu, powiedział, że prawdziwym problemem tam jest korupcja. Wrzucam więc jeszcze jeden wykres, który pokazuje skalę tego problemu w porównaniu z Polską:
Odpowiednio 77% i 20% firm wie, że w celu  "załatwienia sprawy" trzeba dać w łapę urzędnikowi.
Tylko który wykres należy do nas? Patrz: źródło *
---
* Po przedyskutowaniu tematu korupcji z jej znawcami (nie, nie mam tu na myśli urzędników), wyszło, że dane Banku Światowego są błędnie wprowadzone. Na wykresie BŚ ocenia korupcję w Polsce na 77,1%, podczas gdy faktyczny wskaźnik to 7,1%. (w 2012 r). Czyli jednak mamy 3 razy mniejsze łapówkarstwo niż w Kazachstanie. Jeśli ktoś odpowiedzialny za tę sprawę się zorientuje, to wykres będzie wyglądać zdecydowanie dla PL korzystniej.

3 komentarze:

  1. "zielona wyspa" znowu poszarzała :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Główne Święto narodowe w KZ - 21-23 marca - Nauryz – Święto Wiosny, więc Wsiego Horoszego!

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *