poniedziałek, 6 stycznia 2025

Teren szwajcarskiej szkoły

Szkoła sprzed ćwierć wieku

Wyjazd do kraju pierwszego świata jakim niewątpliwie jest Szwajcaria i jej najbogatszy kanton - Zurich - był okazją do wychwycenia różnic w podejściu do projektowania budynków (i w ogóle przestrzeni) użyteczności publicznej. 

Krótko na przykładzie szkoły i jej najbliższego otoczenia:

Duży bezpieczny plac "wejściowy".
(lekkie podniesienie zabezpiecza go przed przypadkowym/celowym wjazdem aut) 


Nie spotkałem się dotyczczas z salą gimnastyczną na poziomie innym niż zero. Tutaj taka jest i w dodatku z przeszkleniem będącym jednym z boków boiska do koszykówki. Były święta, wejść do środka się nie dało, więc nie rozmawiałem o praktyczności tego nietypowego rozwiązania.

Szkoła - część osiedla

Teren szkoły to nie miejsce tylko dla uczniów. To - po jej godzinach pracy - miejsce dostępne dla wszystkich. Plac zabaw, boisko do piłki, stoły tenisowe, ścianka tenisowa, coś a'la pumtruck i dziedziniec. Gdy zestawimy to z podejściem stosowanym w najbliższej mi podstawówce - Szkole Podstawowej nr 5 w Andrychowie - gdzie dzieci nie mogą wychodzić na podwórko - nawet na na przerwach - bo dawne podwórko stało się samozwańczym parkingiem,  gdzie sportowe boiska są zamykane i chronione podwójnym płotem, to różnicę dostrzeże każdy. Nie każdy dostrzeże fakt, że podstawą tych różnic są różnice mentalne. 

U nas najważniejsze jest stworzenie miejsca wygodnego dla samochodów, a w Szwajcarii miejsca dla uczniów i mieszkańców. Liczy się "klient".

Jedynie piłkochwyty "nieszczelnie" otaczają teren

Miejski chodnik przebiega pod samymi oknami klas

Jest nawet zadaszona altana dla rowerów

Zacieniona niewysoka ściana jest
naszpikowana uchwytami do wspinaczki

Boisko jest otwarte non stop. Nikt nie niańczy na nim dzieci: grają same. Nie widziałem śladów wandalizmu. To może mieć różne przyczyny np. zamiłowanie do porządku. Do tego szkoła znajduje się na osiedlu, pomiędzy blokami. Z każdego okna jest widok na szkolny plac, a świadomość, że w wielu tych mieszkaniach ludzie trzymają broń, hamuje zapędy wandali.

Widoczna ścina to popularny spot treningowy - tak, o ścianę szkoły dzieci walą piłkami tenisowymi! 

23 lata i nie widać śladów zużycia.
Styl "bunkrowy" - najpopularniejszy w CH.

Beton, lastryko, drewno. 


Zadaszona i niezadaszona część szkolnego podwórka. 
Tutaj dla odmiany ultra prostota.
Dzieci na podwórku potrzebują jedynie przestrzeni i towarzystwa.

Co może się podobać, ale jest już nie do wykonania w istniejących szkołach w naszej gminie, to wszechobecne parkingi podziemne. Idąc osiedlem, które układem i rozmiarem bloków przypomina moje osiedle Lenartowicza, nie mijamy niemal żadnych samochodów zaparkowanych na ulicy. Szkoła ma swój parking podziemny. Przy każdym bloku to samo. Widać, że częśc parkingów podziemnych była dobudowana po czasie - umiejscowiono je między blokami a na ich dachach urządzono tereny zielone, by mieszkańcy nie mieli poczucia, że ich blok został zbudoany na parkingu (jak to ma miejsce na os. Słonecznym w Andrychowie). Ciekawie prezentował się parking wielopoziomowy, którego bryła, kolorystyka i rozmiary przypominały bloki stojące tuż obok - pełna spójność w projektowaniu, by parkingowy kloc nie szpecił  okolicy. Oczywiście żadnych płotów wokół bloków, rozległych parkingów naziemnych, żadnych grodzonych osiedli.

Kogo i co może szokować

Polaków w zdecydowanej większości - brak ogrodzenia. Jedyny płot stanowią piłkochwyt przy boisku. Zamiast siatki i słupków zaznaczających teren szkolny stosuje się żywopłoty. Stosunkowo łagodne zimy powodują, że oprócz grabów (w Polsce bardzo popularne) do tego typu celów wybiera się tam zimozieloną laurowiśnię.

Polskich nauczycieli - zamontowane na ścianie szkoły chwyty wspinaczkowe oraz boisko , na którym dzieci grają bez nadzoru. "A jak się komuś coś stanie?"

Lubiących pstrokaciznę - stosowanie naturalnej palety barw. Żadnych infantylnych barw na obiektach, z których korzystają najmłodsi. Place zabaw wykonane głównie z drewna i lin jutowych, Zrębkowe lub piaskowe wyściółki. W 100% biodegradowalne. Pewnego dnia się zużyją i na tym skończy się cykl życia tego sprzętu. 

Lubiących porządek - sprzątanie naprawdę nielicznych śmieci przez miejską ekipę pieszych porządkowych (w kamizelkach) w Boże Narodzenie! Do tego projety budynków sprawiają wrażenie bardzo funkcjonalnych. Zaryzykowałbym tezę, że funkcja stawiana jest tam ponad formę.

Cóż tu się może zepsuć? ;) 

Polskie matki - samodzielnie idące do przedszkola/szkoły (w tym budynku jest to połączone) i wychodzące z niej 4 letnie dzieci (4 lata, jeśli jest urodzone od stycznia do czerwca, a 5 lat jeśli jest urodzone  od lipca w danym roczniku). Jest to możliwe dzięki rejonizacji - bardzo trudno jest zapisać dziecko do innej szkoły niż najbliższa - oddalona nie więcej niż 700 m od miejsca zamieszkania. Większość dojeżdża na hulajnogach i rowerach. Dla nich jest morze stojaków rowerowych.

Lokalnych samorządowców - przywykłych do wybierania najtańszej oferty - to jakość użytych materiałów. Beton, drewno, blacha i - jeśli się nie mylę - trawertyn. Szkoła widoczna na zdjęciach ma już 23 lata a poza spatynowanymi oknami (drewniane) nie widać na niej żadnych oznak starzenia się. Troska o środowisko objawiająca się myśleniem o każdym z etapów cyklu życia produktu. Nie widziałem plastikowych elementów na placach zabaw dla dzieci. Przynajmniej tam, gdzie byłem.

Polskich tolerancyjnych obywateli (choć bardziej pasowałoby słowo pobłażających) - ogromny, zinstytucjonalizowany nacisk szwajcarskich władz na integrację, której wymaga się od obcokrajowców: gdy kończy ci się pięcioletnie pozwolenie na pracę i chcesz je przedłużyć, urząd odpowiedzialny za przedłużanie pozwoleń sprawdza, czy udzielasz się np. w szkolnej społeczności, wypytuje o ciebie sąsiadów, szefa itd.  


Ale po co to takie komu? 

Większość ciekawych rozwiązań można wdrożyć u nas z czystego wyrachowania:  nic tak nie podnosi wartości nieruchomości, jak dobra szkoła w okolicy. Angażując się w ulepszanie* najbliższej ci szkoły (na różnych poziomach) robisz nie tylko dobrze swoim dzieciom, ale również sobie: szybciej i drożej sprzedasz mieszkanie, gdy szkoła obok ma do zaoferowania coś więcej niż tylko parking-klepisko.


---

* Niestety nowoczeny budynek nie gwarantuje nowoczesnych metod nauczania :(

sobota, 30 listopada 2024

Niepożądane życie biologiczne

Często spotykanym widokiem na ścianach budynków w naszej okolicy są liczne zazielenienia. To glony. W przeciwieństwie do grzybów nie potrzebują materii organicznej, by się rozwijać - stąd częstym widokiem jest ich obecność na kamieniach i - niestety - tynkach (choćby tych najstaranniej wykonanych). 
- Glony nie są szkodliwe tak długo, jak długo nie wytworzą warstwy, która posłuży grzybom i mchom. Glonami nie ma się co przejmować - są jedynie informacją, że nie ma odpowiedniego przewiewu i suszenia powierzchni ściany - pisze prof. Marta Wrzosek, która o tych organizmach wie wszystko.

Północna elewacja budynku mieszkalnego.

Są osoby, dla których to niepożądane życie biologiczne i szukają sposobów, by glonów się pozbyć. Mycie, opryski, malowanie - to najpopularniejsze metody. Moim odkryciem (ale często odkrywam rzeczy już odkryte, więc może i tym razem chwalę się na wyrost) dokonanym przypadkiem jest nowa metoda: zmuszenie glonów do konkurowania o zasoby. Po zaobserwowaniu tego zjawiska w praktyce widzę, jaka to jest "oczywista oczywistość". 


Bluszcz na bloku 

Kilka lat temu zasadziłem 2 rodzaje bluszczu, który pnie się po elewacji budynku, w którym mieszkam. 

Winobluszcz trójklapowy

Winobluszcz trójklapowy jesienią

Bluszcz pospolity

Znane zalety zazieleniania ścian pnączami to: zapobieganie nagrzewaniu się ścian, zwiększanie izolacyjności przegrody, ograniczanie erozji (poprzez minimalizowanie naprężeń temperaturowych), usuwanie wilgoci z okolic fundamentów, tłumienie/rozpraszanie dźwięków. Nie bez znaczenia są kwestie estetyczne, które już na etapie projektowania wykorzystano np. w budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego:

Zieleń przemyślana już na etapie projektu.


Odkrycie

Po pełnym zieleni lecie przyszła do nas jesienno-zimowo-wiosenna szaruga, której poddał się również mój bluszcz trójklapowy. Brak słońca i niskie temperatury wyssały z niego wszelką chęć do życia. Zrzucił z siebie zbędne liście i "hibernuje" do 5. maja. Zupełnie jak ja. Dobrze się stało, bo wprawny obserwator zauważy, że coś dziwnego stało się z tynkiem, który dotychczas był zasłonięty liśćmi:
 
Biała plama pod liśćmi oznacza,
że tam nie ma glonów


Zbliżenie



Zdjęcie pod tym kątem nie pozostawia wątpliwości



Jasne miejsca na elewacji to pola śmierci
utworzone przez glony
poległe w nierównej walce z bluszczem.

Na cwaniaka znajdzie się  większy cwaniak

Glony, żeby się rozwijać, potrzebują wilgoci i słońca. Dokładnie tego samego potrzebuje bluszcz i każda inna roślina. Zajmując tę samą ścianę stają się konkurentami w walce o ograniczone zasoby. Liście bluszczu - niczym zachodzące na siebie dachówki - tworzą przeciwdeszczową osłonę, która odcina glonom dostęp do wody i słońca. A bez tego biada im, biada - co widać na załączonych obrazkach. 


Eko-zabójca

Rozważając różne metody na pozbycie się glonów warto rozważyć tę zaobserwowaną przeze mnie. Skoro jakiś oprysk szkodzi glonom, to czy przypadkiem nie zaszkodzi mieszkańcom? Przy decyzji o nasadzeniach należy jedynie pamiętać, że ściana z bluszczem wymaga troski: przycinania, prowadzenia, wyginania.  Bluszcz może być zagrożeniem dla ścian w momencie osiadania na nim szadzi/szronu/lodu. Staje się wówczas sporym obciążeniem i może spowodować oderwanie styropianu/wełny od muru - zwłaszcza, gdy do jej montażu użyto jedynie kleju pomijając kotwienie. 

Gotowi do oprysków?

---
Z powszechnymi mitami nt. negatywnego wpływu bluszczy na elewacje świetnie rozprawia się w książce "Domy w zieleni" Rudi Baumann.

poniedziałek, 28 października 2024

Andrychów by night - niska częstotliwość, wysoka intensywność

W miniony weekend odbyła się niesamowicie widowiskowa impreza DZBK JAM, której – ku memu zaskoczeniu – nie zrelacjonowały żadne lokalne media.



Trasy wytyczone w topografii parku miejskiego na Pańskiej Górze w Andrychowie, zaledwie kilkanaście metrów od stadionu, są niewidoczne dla przechodniów, choć znajdują się blisko głównych ścieżek. Tę infrastrukturę, złożoną z czterech linii, wysokiego dropa oraz licznych kilkumetrowych hop, zbudowali lokalni pasjonaci w ramach oddolnej inicjatywy. Co więcej, całość stworzona jest w duchu zasady 6R, co minimalizuje wpływ na środowisko – jeśli te tory kiedykolwiek przestaną być użytkowane, z czasem zarośnie je natura, nie pozostawiając śladu.

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Upgrade bloku

Czego nie można robić w bloku, a co można, gdy mieszka się w domu?

Mieszkanie w bloku ma swoje wady. Do największych należy ryzyko pojawienia się w pobliżu naszego mieszkania jakiegoś menelstwa, które urządzi sobie pijacką norę i będzie zakłócać spokój i bezpieczeństwo mieszkańców. Na szczęście nie mam do czynienia z tym problemem. 

Grillowanie

Za największą wadę starych bloków uważam słabą wentylację - problem, którego nie da się łatwo i w przystępnej cenie rozwiązać. Gdyby zapytać blokowiczów, czego im brakuje, to idę o zakład, że jedną z częstszych odpowiedzi byłaby "brak możliwości grillowania".

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Kampania wyborcza do rady miasta (nieskuteczna)

(Post pisany po wyborach. Szukałem podobnych postów przed wyborami, nie znalazłem, więc wrzucam - może komuś się przyda, choć to jedynie analiza wsteczna - zawsze skuteczna)

Wybory samorządowe 2024

Dostałem propozycję startu w wyborach do rady miasta. Nigdy nie brałem czynnego udziału w życiu politycznym, wolontariacie, nie grałem w lokalnym sportowym klubie i nie byłem strażakiem-ochotnikiem. Żaden ze mnie typ społecznika.

Jedyna aktywność, dzięki której, być może, ktoś spoza moich najbliższych znajomych i rodziny mnie kojarzył, to prowadzenie tego bloga (w czasach regularnych publikacji ok. 1000 wyświetleń miesięcznie, więc to żadna siła). Zgodziłem się, a wybory potraktowałem jak wyzwanie.

3/5

czwartek, 5 marca 2020

Co widzi urzędnik, a co inwestor prywatny

... gdy patrzą na ten sam obiekt?

Przy głównej ulicy Andrychowa stoi wyremontowany, choć chwilowo nieczynny hostel "Leskowiec". Nieruchomość trafiła w prywatne ręce w 2016 roku.  Gmina sprzedała ją w drodze któregoś z kolei przetargu za kwotę 407 tys. zł, choć początkowo liczyła uzyskać za nieruchomość niemal 50% więcej -  cena wywoławcza w pierwszym przetargu to prawie 600 tys. zł. (lokal o pow. 670 m2, działka 0,0435 ha)

Fasada po remoncie

sobota, 15 lutego 2020

Prezydent Duda na zakupach w Andrychowie?

 "Ale zdrożało!" takim tytułem zmiany cen produktów z "koszyka Dudy" kilka dni temu podsumowała Gazeta Wyborcza. Kilku komentujących pod artykułem zwróciło uwagę na błędy w zastosowanej metodzie badania. Mam doświadczenie w wykonywaniu takich porównań i wg mnie zastrzeżenia podnoszone wobec dziennikarzy GW są zasadne.

Screen wspomnianego artykułu w GW.
W tekstach publikowanych w sieci, GW już usunęła słowa "Ale drogo!"pozostawiając neutralne nagłówki.

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *