poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Kampania wyborcza do rady miasta (nieskuteczna)

(Post pisany po wyborach. Szukałem podobnych postów przed wyborami, nie znalazłem, więc wrzucam - może komuś się przyda, choć to jedynie analiza wsteczna - zawsze skuteczna)

Wybory samorządowe 2024

Dostałem propozycję startu w wyborach do rady miasta. Nigdy nie brałem czynnego udziału w życiu politycznym, wolontariacie, nie grałem w lokalnym sportowym klubie i nie byłem strażakiem-ochotnikiem. Żaden ze mnie typ społecznika.

Jedyna aktywność, dzięki której, być może, ktoś spoza moich najbliższych znajomych i rodziny mnie kojarzył, to prowadzenie tego bloga (w czasach regularnych publikacji ok. 1000 wyświetleń miesięcznie, więc to żadna siła). Zgodziłem się, a wybory potraktowałem jak wyzwanie.

3/5

Bez banerów i plakatów

Korzystając z okazji postanowiłem sprawdzić, ile głosów uzbieram prowadząc kampanię tylko na FB,  nie korzystając z najpopularniejszych w moim mieście form reklamy (banery, plakaty, reklamy w lokalnych mediach internetowych). 

Przekaz skupiłem na poruszeniu spraw, które najbardziej mnie denerwują w codziennym życiu na osiedlu i starałem się go przedstawić w sposób krótki (rolki/relacje czyli w czasie 20'' lub max 1'30'').

Mówiłem o: 

- sposobiena zwiększenie dostępności infrastruktury sportowej (wydłużenie godzin pracy Orlika)

- bezpieczeństwie w najbliższej szkole, w której na podwórku powstał dziki parking samochodowy  

- ograniczneniach w planach zagospodarowania, które zakazują budowy domów z tzw. płaskim dachem, czyli tych, które od kilkunasty lat są "na światowych trenadach". 

Pokazywałem problemy i proponowałem rozwiązania (czyli kampania pozytywna).

Kampanię rozpocząłem 10.03.2024 - miesiąc przed wyborami

Z zastosowanych narzędzi najpopularniejsze okazały się: 

1. rolki na FB - 8 szt. (między 700 a 1800 wyświetleń/szt, profil prywatny), długość 90 sekund

2. relacje na FB codziennie min. 1 (ok. 300 odsłon/24h), długość 20 sekund 

3. filmy i posty 9 szt.  (ok. 440/szt. odsłon w całym czasie trwania kampanii)

4. zdjęcia mojego kota (więcej pytań na messengera dostałem o kota, niż o program) - pamiętam jak taką skuteczną kampanię prowadziła kiedyś p. Dorota Niedziela i udało się jej wejść do Sejmu - stąd inspiracja. 

5. pomocny okazał się Chat GPT (wersja darmowa). Opisałem mu strategię drużyny obecnego włodarza (w skrócie "nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę") i zapytałem o propozycję kontrstrategii. Zaproponował m.in. 5 argumentów przemawiających za cykliczną wymianą władzy, z których to propozycji komitet przygotował materiały reklamowe.


1 z 5 
2 z 5

Warto zaznaczyć, że sam ChatGPT zachęcał do prowadzenia kampanii pozytywnej: skupić się na swoich propozycjach, nie atakować rywali. Twierdził, że skuteczniejsze jest prezentowanie pomysłów na przyszłość, niż podkreślanie dotychczasowych dokonań. Problemem okazało się dla ChataGPT przygotowanie argumentów/haseł, które operowałyby stratą (jest udowodnione, że wyborcy bardziej reagują na ryzyko utraty czegoś, niż na obietnicę zyskania czegoś). ChatGPT nie zrozumiał pytań, które mu w związku z tym zadawałem. Nie było w tym temacie zadowalających propozycji.

Moje konto prywatne na FB nie miało opcji płatnego promowania się (zacząłem z grupą 666 znajomych), więc podkreślałem, że robię eko-kampanię bez banerów, bez śmiecenia. Prosiłem o głosy, like'i i udostępnianie u osób, które taką antyśmieciową postawę doceniają.

Jak nadać rozpędu?

Pomysł był stary: pierwsze zacząć od czegoś, co (być może, bo gwarancji nie ma) podchwycą media. 

Udało się za pierwszym razem: wykorzystałem fakt, że aktualny burmistrz uwielbia używać wizualizacji w swoich kampaniach. Obecnie, dzięki AI jest to dostępne za darmo dla każdego. AI w kilka sekund wykonała kilkanaście przeróbek zdjęć z miasta. Dołożyłem przekaz do posta i wrzuciłem na facebooka. 

Próbowałem kilka ruin przerobić za pomocą rerenderai.com
Tu przykład odlotu w temacie budynku dworca PKP


...a tu jedno z szaleństw sztucznej inteligencji 
na temat wspomnianego pałacu


... który wygląda obecnie tak. 



Do tego oznajmiłem dalekosiężny plan, że zdecydowałem się kandydować na burmistrza (w 2029 r.), a uzyskanie mandatu do rady miasta to początek mojej publicznej działalności. Które media nie zainteresowałyby się kandydatem na burmistrza?

Nie wiem, który element przekazu z posta chwycił, ale zadziałało, bo po 10 miutach odezwał się pierwszy lokalny serwis internetowy, który poprosił o zgodę na wykorzystanie w ich artykule zdjęcia pałacu. Oczywiście zgodziłem się. Trafiłem na "główną" i po 2 godzinach od publikacji dostałem informację, że darmowy widget (porównywanie wyglądu zamku przed i po "remoncie" za pomocą suwaka) niebawem wyczerpie przyznany mi limit 200 odsłon (o liczniku kliknięć i limicie nie wiedziałem) i żeby zdjęcie nadal widoczne było dla czytelników, muszę zapłacić 6$. To był mój jedyny wydatek zw. z kampanią. Z zaciekawieniem obserwowałem, ile uda się ugrać na tych ruinach. Pod koniec dnia zainteresowanie newsem zaczęło wygasać. Licznik zatrzymał się na równych 500 odsłonach - tylu ludzi przeszło z lokalnego serwisu informacyjnego w ciągu ok. 12h, żeby zobaczyć, jak wyglądałby pałac po remoncie.   

Dla porównania: 

za reklamę tej wielkości na głównej stronie w lokalnym portalu zapłacicłbym 1500 zł!

Dzień później temat podbił kolejny lokalny serwis internetowy - mamnewsa.pl ("newsy z wczoraj"). Ponownie za darmo wylądowałem na głównej. Dzięki temu  kolejne 23 osoby (licznik suwaka) odnalazły wizualizację zamku. Pod koniec dnia temat umarł. Uznałem, że łącznie 523 osoby, które przyszły do mnie z lokalnych mediów, to niezły wynik. Rozpocząłem właściwą kampanię.   

Cel, by ośmieszyć niedorzeczne wizualizacje,
został osięgnięty ;) / screen z mamnewsa

Oprócz treści zamieszczanych na FB do reklamy przyłożył rękę nasz komitet, który przygotował grupową ulotkę. Byłem w niej jednym z 28 kandydatów. 

Ulotkę dostarczono do wszystkich mieszkań.
(przynajmniej taki był plan) 

Komitet wykorzystał również materiał filmowy, który nagrałem wraz z moimi nastoletnimi sąsiadami, dzięki czemu również mocno zyskałem na rozpoznawalności, bo to kilka tys. dodatkowych wyswietleń.

Wynik - brak mandatu

W wyborach zdobyłem 85 głosów (startowałem z ostatniego miejsca na liście). Miałem o jakieś 200-250 głosów za mało, żebym dostał się do RM. 

Koszt pozyskania 1 głosu wyniósł 28 groszy (6$/85 głosów). 

Korekty - co mogłem zrobić lepiej (za 5 lat będzie to pewnie nieaktualne)

- skorzystać z instagrama (młodsi wyborcy)

- skorzystać z tiktoka (podobno fantastyczne dopasowanie do zainteresowań widzów)

- założyć profil profesjonalny na FB (twórca cyfrowy)  a nie prywatny, bo firmowy można promować za pieniądze - robiło się to jednym kliknięciem, o czym dowiedziałem się dopiero po wyborach :(  

- wstąpiłbym do ochotniczej straży pożarnej - jest to najliczniej reprezentowana grupa zawodowa w nowej RM.

Banery? 

Kilka dni przed wyborami odwiedził mnie kolega z Warszawy. Był zszokowany ilością banerów i plakatów wyborczych w Andrychowie. Mówił, że w stolicy nie widać, że trwa jakakolwiek kampania. 

To samo miałem okazję osobiście zaobserwować w przedwyborczą sobotę na ulicach Krakowa (poza plakatami na miejskich słupach ogłoszeniowych). To co wydawało się rewolucyjnym podejściem w moim rodzinnym mieście - "nie śmiecić" - w "Polsce A" już jest standardem. 

Mam nadzieję, że się komuś przyda!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *