wtorek, 12 stycznia 2016

Śmierć Gazety Wyborczej?


Początkiem grudnia media obiegła informacja, że pisowski rząd i podległe mu urzędy od 2016 r. ograniczą lub zlikwidują prenumeraty GW i Newsweeka oraz zaprzestaną zamieszczania w obydwu tych gazetach reklam. Czy to rzeczywiście śmierletny cios dla GW i Newsweeka? 

Mane, tekel, fares

Padło na poniedziałkowy numer z 28. grudnia 2015. Poniedziałkowy, czyli drugi po piątku dzień najlepszej sprzedaży tego dziennika.  Kupiłem, policzyłem, oceniłem. Cała GW składała się z 32 stronicowej części głównej, 8 stronicowego dodatku poświęconego historii, 8 stronicowego dodatku promującego wypoczynek na Dolnym Śląsku i 16 stronicowego dodatku poświęconego wydarzeniom lokalnym (kupiłem w Bielsku).


4 człony jednego poniedziałkowego wydania

W części głównej reklam jak na lekarstwo, a 90% z nich to ogłoszenia urzędowe,  ogłoszenia spółek skarbu państwa lub "firm państwowych" (miasto Wrocław, PKP, ogłoszenia sponsorowane przez NFOSiGW, KGHM, PGNiG, Narodową Agencję Poszanowania Energii, burmistrzów, szpitale państwowe).

Wrocław 2016 - cała strona

PKP z grubej rury - cała strona z niczym - przyzwyczajeni do pustych przebiegów.

Dają się łatwo rozpoznać artykuły pisane przez agencje PRowe, które też są reklamami, tyle, że ukrytymi (np. historia "końca świata nudnych biegów", czyli Runmaggedonu), ale w części podstawowej jest tego naprawdę bardzo, bardzo mało. Ponadto zwraca uwagę fakt, że część ogłoszeń zamieszczana jest w dzienniku ogólnopolskim tylko z powodu ustawowego nakazu (np. w przypadku przetargów na sprzedaż bardzo drogich nieruchomości miejskich itp.), choć daję sobie rękę uciąć, że w dzisiejszych czasach mało który z kupujących korzysta z takiego źródła wiedzy o przetargach. Są specjalne serwisy internetowe, które na bieżąco zajmują się obróbką i rozsyłaniem informacji o tego typu ofertach np. do firm budowlanych.

Urząd sypnął pieniędzmi

Dodatek specjalny poświęcony wypoczynkowi na Dolnym Ślasku to tak naprawdę 8 stron reklamy opłaconej przez właścicieli stoków narciarskich, hoteli (reklama pod przykrywką informacji) i Urząd Marszałkowski Województwa Dolnoślaskiego (UMWD). 

UMWD - sponsor główny tego numeru

Z jednej strony wyganiają turystów z dolnośląskich lasów przy użyciu karabinów (tych, którzy szukają "złotego pociągu"), a z drugiej strony płacą za reklamę zachęcającą do odwiedzic tamtejszych lasów. Takie rzeczy tylko za państwowe pieniędze.

Na koniec rzuciło mi się w oczy całostronicowe ogłoszenie UNICEFu. Pomyślałem sobie, że miło z ich strony (tzn. ze storony tej organizacji): nie dość, że pomagają głodnym dzieciom, to jeszcze Gazetę "nakarmią" i uratują. Ale chyba nie jest tak źle w GW, bo dla UNICEFu zrobili wyjątek i puścili im tę reklamę gratis.

UNICEF miał całą stronę, ale prócz prestiżu GW nic z tego nie miała.
Podsumowując

Jako, że nie ma dziedziny, w której biznes prywatny byłby miej efektywny od państwowego, to po stosunku reklam "państowych" do prywatnych można śmiało założyć, że reklama w gazetach codziennych jest przeżytkiem. Zostali tam tylko ci, którzy nie muszą rozliczać się z efektywności reklam, albo muszą rozliczać się z ilości reklam zamieszczonych w GW (taki miernik jakości pracy "swojego" prezesa w spółce skarbu państwa ;) ). 

Jednak w mojej ocenie pogłoski o nadchodzącej śmierci Wyborczej są mocno przesadzone. Nie każdy podnieca się polityką, a tylko w GW można obecnie znaleźć Szczygła, Szabłowskiego, Hugo-Badera, Springera i innych mistrzów reportażu, a sam szczególnie dziękuję GW za odkrycie dla mnie Okraszewskiego, który jak nikt inny pisze o tym, co polskiego czytelnika nie interesuje (na szczęście na blogu). Media określane jako pisowskie, choć dotychczas konsekwentnie odcinane od tego typu rządowych zamówień, były w stanie przetrwać zarówno w wersjach na papierze, jak i w internecie, więc dlaczego GW miałaby sobie nie poradzić?  

Tylko naiwny ucieszy się zakazem reklamy "urzędów" w GW i Newsweeku i potencjalnymi oszczędnościami. Nie ma się co podniecać, bo ani jedna złotówka nie zostanie w ten sposób ocalona przed bezsensownym wydaniem. Strumień pieniędzy zostanie skierowany do mediów bardziej przychylnych (dotychczas) PiSowi. Kiedyś czytałem świetny artukuł, który pokazał, jak za Tomaszem Lisem zmieniającym pracę z Wprost na Newsweeka poszli wszyscy "państwowi" reklamodawcy. Właśnie nadchodzi okazja, żeby pokazać taki przepływ w druga stronę, ale takie badanie wymaga sporych nakładów pieniężnych (trzeba kupić Newsweeka i coś konkurencyjnego) i czasowych, a na to sobie ostatnio nie mogę pozwolić ;).  

---
Te zdjęcia to niemal wszystkie reklamy w tym numerze. Do tego należy doliczyć 2 strony ogłoszeń drobrnych z ofertami pracy oraz dwoma dużymi (1/8 strony) nekrologami, z których jeden był zamówiony przez pewien urząd miasta, więc od 2016 chyba też podpadnie pod zakaz??? W dodatku "historycznym" dodatkowo 2 maluteńkie reklamy książek. Tylko tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *