sobota, 30 listopada 2024

Niepożądane życie biologiczne

Często spotykanym widokiem na ścianach budynków w naszej okolicy są liczne zazielenienia. To glony. W przeciwieństwie do grzybów nie potrzebują materii organicznej, by się rozwijać - stąd częstym widokiem jest ich obecność na kamieniach i - niestety - tynkach (choćby tych najstaranniej wykonanych). 
- Glony nie są szkodliwe tak długo, jak długo nie wytworzą warstwy, która posłuży grzybom i mchom. Glonami nie ma się co przejmować - są jedynie informacją, że nie ma odpowiedniego przewiewu i suszenia powierzchni ściany - pisze prof. Marta Wrzosek, która o tych organizmach wie wszystko.

Północna elewacja budynku mieszkalnego.

Są osoby, dla których to niepożądane życie biologiczne i szukają sposobów, by glonów się pozbyć. Mycie, opryski, malowanie - to najpopularniejsze metody. Moim odkryciem (ale często odkrywam rzeczy już odkryte, więc może i tym razem chwalę się na wyrost) dokonanym przypadkiem jest nowa metoda: zmuszenie glonów do konkurowania o zasoby. Po zaobserwowaniu tego zjawiska w praktyce widzę, jaka to jest "oczywista oczywistość". 


Bluszcz na bloku 

Kilka lat temu zasadziłem 2 rodzaje bluszczu, który pnie się po elewacji budynku, w którym mieszkam. 

Winobluszcz trójklapowy

Winobluszcz trójklapowy jesienią

Bluszcz pospolity

Znane zalety zazieleniania ścian pnączami to: zapobieganie nagrzewaniu się ścian, zwiększanie izolacyjności przegrody, ograniczanie erozji (poprzez minimalizowanie naprężeń temperaturowych), usuwanie wilgoci z okolic fundamentów, tłumienie/rozpraszanie dźwięków. Nie bez znaczenia są kwestie estetyczne, które już na etapie projektowania wykorzystano np. w budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego:

Zieleń przemyślana już na etapie projektu.


Odkrycie

Po pełnym zieleni lecie przyszła do nas jesienno-zimowo-wiosenna szaruga, której poddał się również mój bluszcz trójklapowy. Brak słońca i niskie temperatury wyssały z niego wszelką chęć do życia. Zrzucił z siebie zbędne liście i "hibernuje" do 5. maja. Zupełnie jak ja. Dobrze się stało, bo wprawny obserwator zauważy, że coś dziwnego stało się z tynkiem, który dotychczas był zasłonięty liśćmi:
 
Biała plama pod liśćmi oznacza,
że tam nie ma glonów


Zbliżenie



Zdjęcie pod tym kątem nie pozostawia wątpliwości



Jasne miejsca na elewacji to pola śmierci
utworzone przez glony
poległe w nierównej walce z bluszczem.

Na cwaniaka znajdzie się  większy cwaniak

Glony, żeby się rozwijać, potrzebują wilgoci i słońca. Dokładnie tego samego potrzebuje bluszcz i każda inna roślina. Zajmując tę samą ścianę stają się konkurentami w walce o ograniczone zasoby. Liście bluszczu - niczym zachodzące na siebie dachówki - tworzą przeciwdeszczową osłonę, która odcina glonom dostęp do wody i słońca. A bez tego biada im, biada - co widać na załączonych obrazkach. 


Eko-zabójca

Rozważając różne metody na pozbycie się glonów warto rozważyć tę zaobserwowaną przeze mnie. Skoro jakiś oprysk szkodzi glonom, to czy przypadkiem nie zaszkodzi mieszkańcom? Przy decyzji o nasadzeniach należy jedynie pamiętać, że ściana z bluszczem wymaga troski: przycinania, prowadzenia, wyginania.  Bluszcz może być zagrożeniem dla ścian w momencie osiadania na nim szadzi/szronu/lodu. Staje się wówczas sporym obciążeniem i może spowodować oderwanie styropianu/wełny od muru - zwłaszcza, gdy do jej montażu użyto jedynie kleju pomijając kotwienie. 

Gotowi do oprysków?

---
Z powszechnymi mitami nt. negatywnego wpływu bluszczy na elewacje świetnie rozprawia się w książce "Domy w zieleni" Rudi Baumann.

Popularne posty

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *